Share this article on:

    The widow of general Czesław Kiszczak, the head of the communist repression apparatus and minister of the Interior (1981-90), disclosed the stolen from the archives and hidden by her husband documents which prove that the legendary leader of “Solidarity” movement had been a paid informant for the Polish communist secret police from 1970 till 1976.

    “May you live in interesting times”, goes the Chinese curse. Wałęsa lived through dramatic times. He was an organizer of the illegal 1970 strikes at the Gdańsk Shipyard when workers protested the government’s decree raising food prices. The protest was brutally suppressed and ended with a bloodbath (at least 40 killed). Wałęsa was 27 years old, freshly married with a new born child. Wałęsa, as he later admitted, harassed by the secret police signed a document in which he pledged to cooperate, but never turned in anybody, never harmed anybody and never took any money for his unperformed services. The disclosed documents, whose authenticity is under scrutiny, deny these assertions.

    Nobody who knows the reality of the communist Poland may hold the pledge against Wałęsa. His possible active cooperation should be at least understood, if not excused. The communist secret police stopped at nothing. Black-mail and beating-up were standard procedures. They would resort to brutal murder, if needed. The problem is that Wałęsa’s explanations are not convincing and rather contradicting. Moreover, Wałęsa as the president of Poland (1990-95) borrowed his dossier from the secret police archives and returned it with some documents missing.

    Nobody in his right mind would deny his unquestionable merits as the leader of “Solidarity” and his decisive role in deposing the communist regime (1980-89). But the disclosed documents raise the important question: Did the people in their possession use this dossier to black-mail Wałęsa during the negotiations between communists and “Solidarity” in 1989 r., and later on during his presidency? Many Poles who believe in this conspiracy theory point out that nobody, including gen. Kiszczak, was punished for the numerous communist crimes and many communists, secret service officers in particular, overnight turned into very successful capitalists. On the other hand, the equally valid question is: Was it possible to accomplish this bloodless revolution and to seize power from the communists in any other way? Wasn’t it a necessary price to pay?

    The dismal situation is not helped by recent bizarre Wałęsa’s explanations, his obstinacy, aggressive tone and megalomania. But the worst thing of all is that the politicians of the ruling party, the opposition, as well as their supporters and media, are trying to use the conflict to further their own aims. The former claim that 27 years ago the conciliatory, if not corrupted “Solidarity” elite with Wałęsa on top struck a deal with communists and divided Poland among themselves. The opposition and their followers maintain that the disclosure of the documents was a well-planned provocation serving the people who are now in power.

    Lech Wałęsa, with Karol Wojtyła the best known and liked Pole in the world, is being discredited in his own country as a communist secret police informant. Regardless what the truth about Wałęsa is, 27 years after overthrowing the communist regime, general Kiszczak, an unpunished communist criminal, turned out the winner and is laughing in his grave. And this is the sour defeat of Poland and the collective defeat of all the Poles. Wałęsa including.

    La vedova del capo dell’apparato di repressione comunista, il generale Czeslaw Kiszczak (ministro degli interni della Polonia negli anni 1981-90), ha reso noto il contenuto di alcuni documenti trafugati dal marito dagli archivi, dai quali risulterebbe che Lech Walesa, leggendario leader del sindacato polacco Solidarnosc, dal 1970 al 1976 fosse un informatore retribuito dei servizi segreti della Polonia comunista.

    “Che tu possa vivere in tempi interessanti”, dice una maledizione cinese. Walesa ha vissuto in tempi drammatici. Come uno dei promotori dello sciopero nei cantieri di Danzica prese parte alla cosiddetta rivolta sul mar Baltico del 1970, repressa nel sangue. All’epoca aveva 27 anni e una moglie con un figlio piccolissimo. Vessato da agenti segreti, come egli stesso più tardi affermò, firmò una dichiarazione di collaborazione con la polizia. Walesa oggi assicura che mai ha collaborato realmente, mai ha fatto il delatore e non ha mai fatto del male a chicchessia. Quell’episodio della vita di Walesa è noto ai polacchi da anni. I nuovi documenti però, anche se il loro esame è ancora in corso, comproverebbero che la collaborazione di Walesa con i servizi abbia avuto carattere attivo.

    Chi conosce o sa com’era la realtà della Polonia comunista non può biasimare Walesa per aver firmato l’accordo con i servizi. Anche una sua collaborazione attiva con i servizi merita, se non di essere perdonata, almeno di essere umanamente compresa. I servizi segreti comunisti erano noti per essere pronti a tutto, anche all’omicidio, e molto abili nell’arte del ricatto e nel piegare le persone inermi. Da anni però Walesa, spesso cambiando le versioni, fermamente respinge ogni accusa di collaborazione con i servizi e ripete che “loro [i servizi] non sono mai riusciti a piegarmi, non mi sono mai arreso”. E questo oggi è un problema poiché fa nascere dei dubbi. I sospetti vengono aggravati anche dal fatto che Walesa, mentre era presidente della Polonia (dopo la vittoria di Solidarnosc, dal 1990 al 1995), si fece portare dagli archivi i faldoni che lo riguardavano. E una parte di quella documentazione andò perduta.

    Con ogni ragionevolezza e buon senso, a Walesa non si possono negare grandi meriti quando era a capo di Solidarnosc, lottando contro il regime comunista. I documenti che spuntano adesso però fanno nascere una domanda: Walesa, negoziando l’abbandono del potere da parte dei comunisti, e dopo come presidente, non agì sotto ricatto? I fautori di quell’ipotesi rilevano che nessuno, nemmeno il generale Kiszczak, sia mai condannato per i crimini comunisti, mentre numerosi partigiani del comunismo in Polonia, dopo la sua caduta, da un giorno all’altro si metamorfizzarono in bravi capitalisti. Altrettanto lecita sembra però la domanda se in un altro modo si sarebbe potuta realizzare in Polonia la rivoluzione senza spargimento di sangue. Non era proprio questo il prezzo da pagare per il cambiamento?

    Le spiegazioni che Walesa oggi fornisce, assai sconclusionate a dir la verità, la sua cocciutaggine e la mania di grandezza non aiutano a capirlo e nemmeno spiegano le iniziative di quando era capo dello Stato. La confusione cresce anche perché i politici al governo e all’opposizione, le élite intellettuali polacche e i media, divisi tra loro sul giudizio da dare a Walesa, cinicamente sfruttano tutta la situazione a proprio vantaggio. I sostenitori del governo cercano di convincere l’opinione pubblica che 27 anni fa Solidarnosc, con a capo Walesa, si spartì la Polonia con i comunisti. L’opposizione sostiene invece che la pubblicazione dei documenti sia una provocazione, molto utile all’attuale compagine governativa.

    Lech Walesa, che insieme a Karol Wojtyla è forse il polacco più conosciuto e stimato al mondo, è oggi screditato nel proprio Paese come informatore dei servizi segreti comunisti. A prescindere da come andarono davvero le cose, 27 anni dopo la caduta del regime comunista il generale Kiszczak, un criminale comunista che ha eluso la punizione, se la ride dalla sua tomba. E questa è una sconfitta della Polonia e di tutti i polacchi. Anche di Lech Walesa.


    Lech Wałęsa ofiarą historii i samego siebie

    Wdowa po szefie komunistycznego aparatu ucisku gen. Czesławie Kiszczaku(msw) ujawniła wykradzione przez męża z archiwów dokumenty, z których wynika, że legendarny szef „Solidarności” w latach 1970-76 był płatnym informatorem tajnej policji.

    „Obyś żył w ciekawych czasach” – mówi chińska klątwa. Wałęsa żył w czasach dramatycznych. Jako jeden z przywódców strajku w stoczni w Gdańsku brał aktywny udział w krwawo stłumionych protestach robotniczych na Wybrzeżu w 1970 r. Miał 27 lat i żonę z maleńkim dzieckiem. Nękany przez tajną policję, jak sam potem przyznał, podpisał zobowiązanie współpracy, ale nie współpracował, na nikogo nie donosił i nikomu nie zaszkodził. Ten epizod z życia Wałęsy jest Polakom znany od lat. Ujawnione dokumenty choć badania nad ich autentycznością nadal trwają świadczą jednak o tym, że była to współpraca aktywna,.

    Nikt, kto choć trochę zdaje sobie sprawę z realiów komunistycznej Polski, nie może mieć Wałęsie za złe podpisania zobowiązania, a aktywną współpracę, jeśli nie wybaczyć, powinien przynajmniej próbować zrozumieć. Komunistyczna tajna policja nie cofała się przed niczym, nawet przed mordem, a sztukę szantażu miała opanowaną do perfekcji. Problemem jest to, że Wałęsa od lat, często zmieniając wersje wydarzeń, aktywnej współpracy z tajną policją zaprzecza („Nigdy nie dałem się złamać”). Podejrzenia budzi też to, że Wałęsa już jako prezydent Polski wypożyczył z archiwów dotyczące go dokumenty komunistycznych służb i wróciły niekompletne.

    Nikt przy zdrowych zmysłach nie może też odmówić Wałęsie ogromnych zasług, gdy stał na czele „Solidarności” i walczył z komunistycznym zniewoleniem. Ujawnione dokumenty budzą jednak istotne pytanie: czy Wałęsa jako negocjator warunków oddania władzy przez komunistów, i potem jako prezydent, nie był nimi szantażowany? Zwolennicy tej teorii wskazują, że nikt, na czele z generałami Kiszczakiem i Jaruzelskim, nie poniósł kary za zbrodnie komunizmu, a wielu komunistów z dnia na dzień przepoczwarzyło się we wziętych kapitalistów. Ale równie zasadne jest pytanie, czy można było inaczej przeprowadzić w Polsce bezkrwawą rewolucję? Czy nie była to konieczna do zapłacenia cena?

    Nie pomagają kuriozalne wyjaśnienia Wałęsy, jego upór i megalomania, zagadkowe posunięcia, gdy był prezydentem (1990-95). Najgorsze jest jednak to, że politycy rządu i opozycji, podobnie podzielone polskie elity i media, cynicznie wykorzystują ponurą sytuację dla swoich celów. Obóz władzy przekonuje, że 27 lat temu ugodowe elity „Solidarności” z Wałęsą na czele podzieliły się Polską z komunistami. Druga strona twierdzi, że ujawnienie dokumentów to prowokacja służąca obecnie rządzącym.

    Lech Wałęsa, najbardziej obok Karola Wojtyły znany i uwielbiany Polak na świecie, jest dyskredytowany we własnym kraju jako współpracownik komunistycznej tajnej policji. Bez względu na to jak było naprawdę, 27 lat po obaleniu komunizmu tryumfuje i chichocze zza grobu gen. Kiszczak, komunistyczny zbrodniarz, który uniknął kary. I jest to porażka Polski i wszystkich Polaków. Też Wałęsy.

    Share this article on:

      Piotr Kowalczuk

      Rome correspondent of a Polish daily “Rzeczpospolita”, formerly BBC World Service in London